Pierniki musiałam piec dwa razy.Pierwsza tura została pochłonięta przez dzieci w jeden dzień,więc trochę odczekałam z drugą, żeby nie piec dzień w dzień i żeby im się nie przejadło.Ulepiłam pierogi i uszka,za tym nie przepadam ,bo czas mi się dłuży niemiłosiernie ,a końca nie widać.
To co się nadawało do zamrożenia ,zrobiłam ,zamroziłam i z głowy,teraz mogę zająć się sprzątaniem i dekoracją domu.Na dzień dzisiejszy pokazać mogę tylko okno w kuchni (lambrekin i zazdroski upolowałam w lumpiku) .
W innych kątach grasuje złośliwy chochlik który straszny bajzel robi :)
Na koniec wygrałam candy u amaggie Niespodzianką był obrus.Dziękuję amaggie.
Przypomniałam sobie że jednego dnia wykasowałam przez przypadek kilka komentarzy,nie dlatego że nie podobała mi się ich treść ,po prostu zwykła moja nieświadomość.PRZEPRASZAM DZIEWCZYNY.
Teraz już naprawdę znikam i rzucam się w wir pracy.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za odwiedzinki