16 grudnia 2011

Coś się dzieje


Leń pomału odchodzi i małymi kroczkami zaczynam przygotowania do świąt.Co prawda są to dopiero marne początki ,ale zawsze  COŚ!
Pierniki musiałam piec dwa razy.Pierwsza tura została pochłonięta przez dzieci w jeden dzień,więc trochę odczekałam z drugą, żeby nie piec dzień w dzień i żeby im się nie przejadło.Ulepiłam pierogi i uszka,za tym nie przepadam ,bo czas mi się dłuży niemiłosiernie ,a końca nie widać.

To co się nadawało do zamrożenia ,zrobiłam ,zamroziłam i z głowy,teraz mogę zająć się sprzątaniem i dekoracją domu.Na dzień dzisiejszy  pokazać mogę tylko okno w kuchni (lambrekin i zazdroski upolowałam w lumpiku) .

W innych kątach grasuje złośliwy chochlik który  straszny bajzel  robi :)
 Na koniec wygrałam candy u  amaggie   Niespodzianką był obrus.Dziękuję amaggie.


Przypomniałam sobie że jednego dnia wykasowałam przez przypadek kilka komentarzy,nie dlatego że nie podobała mi się ich treść ,po prostu zwykła moja nieświadomość.PRZEPRASZAM DZIEWCZYNY.
Teraz już naprawdę znikam i rzucam  się w wir pracy.


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za odwiedzinki





5 grudnia 2011

poduchy

Chwilkę mnie nie było,a u Was tyle się dzieje! Miałam tyle planów,niestety u mnie jest zawsze na przekór ,jak planuje to nic nigdy z tego nie wychodzi....i nie wyszło.
Uszyłam tylko dwie poduchy do naszego ,, wiatrołapa'' i na tym koniec,dopadło mnie słodkie lenistwo.
Mam cicha nadzieje że do Świat leń odejdzie i dostanę werwy jak nigdy :)

Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i proszę trzymajcie kciuki bym w koncu wzieła sie do czegokolwiek .