19 lutego 2014

kuchenne przydasie

Witajcie moje drogie !!

 Jutro mija tydzień od zabiegu jaki sobie zafundowałam: laserowa korekta wzroku.
Nie lubiłam okularów, które zmuszona byłam nosić od ponad roku; a że było ich sztuk dwie:
do patrzenia i do czytania- gubiłam je nieustannie. Brudziły się , parowały, wplątywały we włosy- doprowadzało mnie to do szału!!!
Decyzji o dokonaniu zabiegu żałować nie mogę- widzę o niebo lepiej, lecz proces gojenia soczewki oka jest długi i wymaga wyrzeczeń. Jedną z wielu jest zakaz siedzenia przed komputerem (najwyżej pięć minut dziennie, potem zaczynają boleć oczy- sprawdziłam), zakaz szlifowania, malowania; wychodzenia z domu bez okularów z filtrem- słowem- swoboda na chwilę obecną zawieszona w próżni- do czasu wygojenia się oczu.
Dlatego mało mnie będzie u Was przez ten czas, za co z góry przepraszam.
Regał, który jest dzisiejszym bohaterem, odnawiałam, w tym samym czasie co i szafkę nocną; teraz byłoby to niemożliwe. Dosłownie- inne schorowane przedmioty muszą poczekać aż zajmie się nimi moja ręka- w ich przypadku powiedzenie: "lekarzu: lecz się sam"- jest po prostu mało sprawdzalne- przedmiotom nieożywionym chyba brak żywotności i zdolności samoleczenia; ale cierpliwe są, poczekają... Wspomnianym wcześniej, i widocznym na zdjęciach regałem, zajmowałam się jeszcze przed zabiegiem. Jestem bardzo ciekawa, czy po wygojeniu się oczu, będę postrzegać go tak samo- czy całkiem inaczej. Może sprawne już oczy wychwycą jakieś niedoskonałości- wady;
a ja  będę się zastanawiała- czy je poprawić... Dlaczego?
Wady również czynią je tym- czym są tak na prawdę- w tym są nam podobne. Rysa czasem może dodać godności i swoistego piękna- czasami trzeba je zostawić choć trochę- takimi- jakimi były, kiedyś.
Z tego powodu "nowe" oczy były mi niezbędne- by widzieć- by nie tylko dostrzegać i poprawiać- ale i czasem coś pozostawiać niepoprawionym.
Mebel pierwotnie miał być półką na buty, ale że kobieta zmienną jest , wylądował w kuchni i służy jako "przydaśnik"- bo tu odnajduje najlepiej swoją przydatność i bardzo szybko zapełnia się kuchennymi drobiazgami.

 Zawiesiłam stary, haftowany ręcznik kuchenny

skorupy uzbierane z naszej graciarni :)
Dziewczyny wiecie może do czego służyły te przedmioty ?

Zawiesiłam również koronki,dzięki nim kuchnia zrobiła się przytulniejsza :)


Dziękuję Wam za wszystkie przemiłe komentarze,pod ostatnim postem,są balsamem dla mojej duszy.
Ściskam mocno
Kaśka