27 lutego 2015

Bieliźniarka

Witajcie moje drogie :)

Czas tak szybko ucieka, mijają dni, miesiące, lata...
Młodość szybko minęła, starość zbliża się wielkimi krokami,
 już słyszę jak skrada się do moich drzwi !
Luty to miesiąc moich urodzin, ale wierzcie mi z roku na rok nienawidzę go coraz bardziej, za to, że jest, że przychodzi tak szybko i za to, że trwa tak krótko !!!
Ponarzekałam, pomarudziłam i od razu lepiej na duszy.
Przepraszam, że musicie to czytać.

Teraz mogę przejść do rzeczy :)
 Bieliźniarkę chciałam od... nie pamiętam kiedy, ale zawsze coś ważniejszego było w planach i gdy już straciłam nadzieję, mąż zrobił mi ogromną niespodziankę, zadzwonił i powiedział: 
-mam dla ciebie coś o czym od dawna marzyłaś.
Czekałam z niecierpliwością by ją obejrzeć, dotknąć, nacieszyć oczy jej widokiem :) Spodziewałam się, że będzie w dobrym stanie technicznym (w przeciwnym razie mąż musiałby to naprawiać a tego bardzo nie lubi) nie myślałam jednak, że będzie aż tak zadbana.
Pierwszy rzut oka i myśl,  jest za ładna, nie powinnam i nie mam prawa jej niszczyć, trzeba ją sprzedać taką jaka jest.
Pogodziłam się z myślą, że takie cudo przejdzie mi koło nosa, ale nie darowałabym sobie gdybym zniszczyła oryginalny antyk !!!
Miałam jednak szczęście, mebelek oglądałam wieczorem a w dzień wszystko wygląda inaczej :) Okazało się, że nie wszystkie elementy są oryginalne, ma ubytki tu i ówdzie i pełno zacieków :)
Ucieszyłam się bo bez wyrzutów sumienia mogłam ją przemalować po swojemu i choć był to najbardziej oporny mebel jaki do tej pory robiłam to cieszę się że go mam :)



Turkus nadal mnie prześladuje :)
 

Syn kolekcjonuje stare modele samochodów, a mnie urzekł  kolor :)





 




 Cieszę się, że Was przybywa, zaglądacie i zostawiacie miłe słowo:)

                                                    Pozdrawiam  gorąco
                                                             Kaśka